niedziela, 4 listopada 2012

Wywiad z Fernando Torresem.

W ciągu ostatnich 12 miesięcy życie Fernando Torresa przeszło prawdziwą rewolucję. Narodziny dziecka, zmiana klubu i związana z tym przeprowadzka do nowego miasta. Etykieta 50 mln funtów, za jakie trafił do Chelsea mocno musiała ciążyć hiszpańskiemu napastnikowi, jednak forma najdroższego piłkarza Premier League wraca na szczyt.

Kibice Chelsea po połowie roku sceptycznie musieli patrzeć na piłkarza, który zdobył tylko jedną bramkę dla nowego klubu. Lepiej Hiszpan rozpoczął obecny sezon, dzięki czemu spogląda w przyszłość z optymizmem.

 


Jak oceniasz swoje występy w obecnym sezonie?
Miniony rok był dla mnie bardzo trudny, jednak po raz pierwszy od pięciu lat miałem dłuższy urlop latem, co zregenerowało moje siły. Czuję się świetnie, nie pamiętam już tego uczucia, a wpłynęło na to również solidne przepracowanie przedsezonowego okresu. Oczywiście musze podchodzić poważnie do pracy i wciąż solidnie pracować, ale ogólnie jestem zadowolony z życia w nowym otoczeniu.

Po pierwszym spotkaniu ze Stoke w tym sezonie, wielu stwierdziło, że oto wraca 'stary Torres'.

Nigdzie się nie schowałem! Nie udało nam się pokonać Stoke, co może być powodem do wstydu, jednak to był tylko początek. Po mojej ostatniej operacji kolana i rozegraniu Mistrzostw Świata nie było mi łatwo, jednak obecnie czuję się znacznie lepiej. Trudno było mi przystosować się do życia w Londynie. Brak znajomości nowego miasta, kłopoty z dojazdami, nie było łatwo a sam Londyn jest zupełnie inny niż Liverpool. Nie myślałem, ze dwa angielskie miasta mogą się tak różnić. Teraz sytuacja jest już opanowana, mam ze sobą rodzinę, mogę więc skupić się na futbolu.

Jedna bramka w 23 spotkaniach dla Chelsea - dla piłkarza z takimi aspiracjami jak Twoje, taka statystyka jest chyba nie do zaakceptowania?
Oczywiście, ale zawsze można się poprawić. Uwaga jaką poświęca się w mediach piłkarzom jest nieporównywalna dla innych zawodów. Trenerzy, koledzy z zespołu, media - wszyscy oni mnie obserwowali wiedząc, jak strzelałem bramki dla innych klubów. Sam postawiłem na ciężkie treningi co przyniosło rezultat.

Kiedy tylko w jakiejś sytuacji spudłujesz, momentalnie sprawę rozdmuchuje prasa. Nie jesteś tym rozczarowany?
To zabawne, ponieważ według mnie mecz ze Stoke w moim wykonaniu był daleki od ideału, a jednak uzyskałem po nim sporo pochwał. W ubiegłym sezonie czasem grałem bardzo dobrze, zabrakło tylko bramek. Presja tego, ze zdobędę gola w meczu z Liverpoolem była potworna. Oczywiście - to wciąż jest mój cel na przyszłość.

Kiedy jesteś napastnikiem i schodzisz z boiska bez gola na swoim koncie, twoja praca dla zespołu rzadko bywa doceniona. Kiedy w czasie meczu zostaniesz zmieniony, ludzie uważają, że to kwestia twojej złej gry, choć często przyczyny są zupełnie inne. Cóż, te oczekiwania poznałem podczas całej mojej kariery. Zawsze czułem na sobie większą presję w porównaniu do ciśnienia moich partnerów, ale już się do tego przyzwyczaiłem.

Czy jest w tobie chęć odpowiedzi na krytykę i udowodnienia, że to ludzie się mylą?
Nie wydaje mi się, że trzeba mówić iż osąd kogoś jest nieprawidłowy - ludzie po prostu wyrażają swoją opinię. Nie wpływają one na mnie w najmniejszym stopniu, nie uczą czegokolwiek, nie zmieniają stylu mojej gry. To co mnie interesuje to zdanie trenera, partnera z ataku i moje własne. Za wyjątkiem tych trzech grup nie słucham tego, co mówią inni.

 Jak odmienna jest Twoja rola w Chelsea w porównaniu do tej z Liverpoolu?Czy musiałeś dostosowywać się do formacji 4-3-3?

Mniejsze znaczenie ma dla mnie system, jakim gramy, ważne jest to, jak gra cały zespół, ale niemniej to ja muszę się dostosować do danej formacji a nie ona do mnie. Być może trwało to dłużej, niż sie po mnie spodziewano, ale to nie Chelsea musi zmienić swojej gry dla jednego czy dwóch piłkarzy, która przecież przyniosła klubowi sukces. Drużyna musi działać jako całość i nie oglądać się na poszczególnych zawodników.

Patrząc na styl Chelsea, czy można powiedzieć, że tutaj bramki zdobywa większa ilość piłkarzy niż w Liverpoolu?

Myślę że tak. W Chelsea są piłkarze zdolni strzelić bramkę z dowolnej pozycji. Niezależnie od tego mój cel jest jeden - zapisać na swoim koncie jak najwięcej goli i pomagać drużynie. Mój licznik bramek może być taki jak w Liverpoolu albo wyższy. Moim celem jest być jak najbardziej przydatnym dla swoich kolegów i być niebezpiecznym dla rywala. Wiem, że musze poprawić swoje statystyki.

Po twoim transferze mogliśmy czytać mnóstwo dyskusji na temat tego, czy ty i Drogba możecie grać wspólnie.

Pytanie nie w tym, czy możemy grać razem. Dla przykładu - w Hiszpanii od zawsze trwa dyskusja, czy w jednym zespole postawić Xabiego Alonso, Xaviego i Iniestę. Kiedy oni pojawiali się na boisku, Hiszpania zawsze wygrywała.
 Jaki masz stosunek do Andre Villasa-Boasa, czego on oczekuje od Ciebie?

Czego on po mnie oczekuje? Nie wiem, on nie jest jednym z tych szkoleniowców, którzy rozmawiają o indywidulanych roszczeniach. Andre jest jeszcze bardzo młody, trochę jak kolejny kolega z zespołu, zwłaszcza że kilku piłkarzy jest starszych od niego. Na treningach zawsze jest gotowy wysłuchać naszych pomysłów na grę. Mocno skupia się na teorii, uważa, ze jeśli skupimy się na wykonywaniu wskazówek, pokażemy lepszą grę.

Zależy mu na silnym duchu zespołu. To ważne dla drużyny, która przez długi okres grała w jednym składzie sporadycznie będąc zasilana nowymi graczami. Kiedy zespół zaczyna wygrywać, ludzie z miejsca znajdą jednego czy drugiego piłkarza który jest za to odpowiedzialny, jednak faktycznie sukces uzależniony jest od pracy zespołowej.

Czego oczekujesz od sprowadzonego do Chelsea Twojego rodaka Juana Maty?

On jest jednym z nielicznych typowych skrzydłowych, jakich ma w składzie Chelsea. Graliśmy długo wspólnie w reprezentacji, bardzo cieszę się, że do nas dołączył. Daje naszej drużynie szybkość, jest w stanie kreować bramki, wykonuje doskonałe dośrodkowania. Ma zaledwie 23 lata, przed nim wielki margines rozwoju. Myślę, że ten rok będzie dla niego bardzo udany.

Czego spodziewasz się po obecnym sezonie?

Faworytem do mistrzostwa jest obrońca korony, Manchester United, już zdążyli udowodnić, że są w dobrej kondycji. Mimo faktu, że Manchester City osłabło pod koniec poprzedniego sezonu, w tym są również pretendentem do tytułu. Od kiedy trafiłem do Anglii to Chelsea wymieniało się jako głównego rywala United. Liverpool będzie gdzieś w pobliżu, jednak według mnie to United, City i Chelsea będą bić się o trofeum.

Jeszcze zbyt wcześnie aby mówić o jakiś szansach, bedzie to można zrobić po dwunastu kolejkach. Nasz zespół ma wielki potencjał i doświadczenie pod kątem zdobywania korony Premier League, jednak kiedy masz nowego trenera i wielu młodych nowych graczy, trudno sięgać tutaj do przeszłości.
United i City świetnie rozpoczęli sezon, jednak my wciąż się rozkręcamy. Właśnie to daje nam pewność siebie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz