środa, 7 listopada 2012

Rozmowa z Fernando na temat Euro 2008.

Chcemy zmienić bieg historii i zagrać w finale tego Euro. Wszystko mi jedno, w jakim stylu, choćby nawet najgorszym - mówi gwiazda reprezentacji Hiszpanii Fernando Torres.



Dariusz Wołowski: Sześć lat temu Guus Hiddink prowadził Koreę na azjatyckim mundialu i wyeliminował Hiszpanię w walce o półfinał. W bardzo dyskusyjnych okolicznościach. Zemsta na Hiddinku w meczu z Rosją była słodka?

Fernando Torres: Nie. Tamtego meczu sprzed sześciu lat nie było już wnaszych głowach. Robimy coś nowego, zdobywamy punkty, by spełnić naszewielkie marzenie o finale Euro 2008. Ale tamten dzień w Korei, choć byłzły dla naszej piłki, był jeszcze gorszy dla prestiżu sędziówpiłkarskich, którzy się kompromitowali. My płakaliśmy, ale oni powinnisię wstydzić.

Hiddink powiedział, że nie tyle Hiszpania grała dobrze, co Rosja słabo. Stąd wynik 4:1.

- Jest niesprawiedliwy. I dla nas i dla swoich. Rosjanie grali dobrze,przecież gdyby strzały w słupek i poprzeczkę trafiły do naszej bramkimoże by nawet wygrali. A tak, my zdobyliśmy dwa gole i mogliśmy grać zkontry. A mamy ludzi, którym jeśli zostawi się dużo miejsca, potrafiązrobić krzywdę każdemu. W tym nasza największa siła.

David Villa dedykował Panu swoje trzy bramki. Pan nie zdobył ani jednej. Przykro?

- Piłkarzowi, którego drużyna wygrywa pierwszy mecz na Euro, przykrobyć nie może. Pomogłem Davidowi przy dwóch bramkach, w następnym meczuon pomoże mi. Ale nie przyjechaliśmy tu po laury indywidualne. To nas wogóle nie interesuje. Chcemy dojść do finału, a bramki niech strzelaIker Casillas.

A potem Francja, Holandia, lub Włochy w ćwierćfinale...

- Na razie nie ma mowy o Francuzach, czy Holendrach. Interesuje nasSzwecja. Ale to prawda, że chcemy pokonać magiczną granicęćwierćfinału. Tam zawsze zatrzymuje się Hiszpania. Z drugiej strony naEuro nie było z nami aż tak źle. Na siedem startów w finałachmistrzostw Europy Hiszpania dwa razy była w finale. I raz go wygrała.Wiemy, że musimy jednak zmienić bieg historii, bo od 24 lat wszystkiewielkie turnieje są dla nas porażkami.

No to z kim zagracie w finale?

- Pan żartuje. Na razie wygraliśmy jeden mecz, nic ponad to. Niezdobyliśmy nawet awansu do ćwierćfinału, a Pan pyta o finał. Ale takszczerze to byłoby mi wszystko jedno z kim. Byle by tam dojść.

Zawsze gracie pięknie, ofensywnie. Za to lubią was kibice na całym świecie.

- Piękne granie w ogóle nas nie interesuje. W piłce liczy się wyłączniezwycięzca. Jeśli mi Pan zagwarantuje, że wygramy to Euro grającnajbrzydszy futbol z szesnastki finalistów, to ja to w ciemnozaakceptuję. Nie ma w piłce pięknych porażek. Piękne jest tylkozwycięstwo.

Jak się czuje człowiek wart 40 mln euro?

- Tak jak pan. Wartości ludzi nie ocenia się liczbami. Nie jestemlepszy dlatego, że Liverpool wydał na mnie fortunę. Na boisku mampokazać co umiem i to wszystko. Bo jak będę słabo grał, te 40 mln nicmi nie pomoże.

Na razie gra Pan skutecznie. I pięknie. Jak Hiszpania z Rosją.

- Cieszę się, jeśli się podobało. Oczywiście chcielibyśmy zachwycać i wygrywać, ale jeśli nie byłoby to możliwe, to wygrywajmy, choćby w najgorszym stylu. Dość mamy porażek, po których nas chwalono za styl.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz