sobota, 29 września 2012

Arteta broni Torresa.


Pomocnik Kanonierów Mikel Arteta postanowił wesprzeć swojego rodaka Fernando Torresa przed kolejną falą krytyki, spadającej na Hiszpana. Obydwaj zawodnicy przyjaźnią się od lat, zaś jutro staną naprzeciwko siebie w meczu Arsenalu z Chelsea.

Nie podoba mi się, w jaki sposób traktuje się Fernando. Znam go od 16 roku życia i naprawdę bardzo cenię. Jest moim przyjacielem. Piłka nożna jest bardzo specyficzna, nie ma znaczenia,  co robiłeś w przeszłości, liczą się ostatnie dwa tygodnie - rozpoczyna pomocnik.

Psychicznie Torres jest naprawdę silny, nawet jeśli ktoś w to wątpi. On ma do czynienia z presją od 17 roku życia, ponieważ w tym wieku został kapitanem Atletico. Mam nadzieję, że przejdzie tę krytykę, ponieważ to co obecnie się dzieje nie jest miłe. Sporo ze sobą rozmawiamy. Kiedy razem graliśmy w Liverpoolu Arteta był graczem Evertonu - przyp. red.] mieszkaliśmy obok siebie, to naprawdę miły facet i każdy powie o nim podobne słowa. Nawet jeśli gra dla Chelsea nie chcę, aby stało mu się coś złego. Oczywiście w jutrzejszym spotkaniu nie będziemy kolegami - zastrzega Mikel Arteta.

Kiedy grasz jako napastnik i ktoś płaci za ciebie 50 mln funtów, jesteś pod ogromną presją. Jest jeszcze gorzej, kiedy piłka ci nie idzie, ponieważ już zawsze będziesz pod lupą ludzi. Dla napastnika to nie jest sytuacja fair, pomocnik jest w stanie lepiej się do tego przystosować.

Torres w obecnym sezonie zdobył cztery bramki, jednak faktycznie Chelsea uzależniona jest w kwestii bramek od innych graczy z których obecnie błyszczą Oscar i Hazard.

Widziałem grę Oscara w Brazylii i Edena we Francji. Chelsea posiada również Juana Matę - oni wszyscy są tą trójcą, która ma kreować sytuacje i powodować kłopoty rywalom. Chelsea znajduje się na pozycji lidera, a to oznacza, że na razie są najlepsi. Wiemy, jak trudny mecz czeka nas jutro - kończy Hiszpan.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz