piątek, 12 lipca 2013

Fernando Torres jeszcze się nie skończył.

 

 Jego koniec ogłaszany jest co kilka miesięcy. Już Chelsea ma go dość, już wystawia na wyprzedaż po mocno zaniżonej cenie, już szuka jego następcy. I zawsze w takich momentach sprzyjający zbieg okoliczności sprawia, że Fernando Torresa mimo wszystko utrzymuje renomę klasowego napastnika - czytamy na blogu Funny Old Game.

Na Pucharze Konfederacji błyszczy. Jest na pierwszym miejscu w klasyfikacji strzelców, z pięcioma golami. I nieważne, że cztery z nich strzelił słabeuszom z Tahiti. Piątego zdobył tuż po wejściu na boisko w niedzielnym meczu z Nigerią, po oddaniu zaledwie 6 celnych strzałów w całym turnieju! Nie można wykluczyć, że za chwilę zostanie królem strzelców brazylijskich zawodów i to w momencie, gdy jak zwykle obwieszcza się jego koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz