wtorek, 30 października 2012

Romeu: Clattenburg nie obraził Maty ani Torresa.



Oriol Romeu jest pierwszym graczem Chelsea, który wypowiedział się na temat afery związanej z rzekomym obrażaniem zawodników 'The Blues' przez sędziego Marka Clattenburga. Choć uważa się, że jedną z ofiar jest Juan Mata, to jego rodak zaprzeczył, iż tak było.

Clattenburg miał znieważyć nie tylko Johna Obi Mikela, ale również któregoś z hiszpańskich piłkarzy. Powszechnie uważa się, iż był to Juan Mata, jednak według Oriola Romeu - niesłusznie.

Ani Juan ani Fernando nic takiego nie słyszeli. Tak zrozumiałem to, co później mi mówili. Ja również nic nie słyszałem z uwagi na to, że szybko spakowałem się i wyruszyłem do domu, ale później Mata opowiadał mi, że wystąpiły jakieś problemy i on sam musiał zostać dłużej - relacjonuje hiszpański pomocnik.

Wiemy tylko to, że Chelsea złożyła skargę na arbitra. Myślę, że może być to prawdziwy problem jeśli to co mówią piłkarze Chelsea jest prawdą. Jeśli sędzia powiedziałby coś rasistowskiego lub obraził hiszpańskich zawodników, to będzie to poważne oskarżenie. W tym kraju ludzie są bardzo wyczuleni na takie sprawy - kończy Romeu.

niedziela, 28 października 2012

Neville: Kiepska praca sędziów.



Były gracz Manchesteru United a obecny komentator sportowy skrytykował pracę sędziów w dzisiejszym szlagierze między Chelsea a ekipą Alexa Fergusona.

Londyńczycy zostali ukarani przez sędziego spotkania dwiema czerwonymi kartkami. Dodatkowo arbiter nie popisał się przy uznaniu zwycięskiej dla United bramki Hernandeza, którą ten zdobył z pozycji spalonego. Neville zgodził się z prawidłowością czerwonej kartki dla Ivanovica, ale odrzucił słuszność przyznania takiej samej kary dla Torresa.

To nie był dobry dzień dla sędziów. Pierwsza czerwień mogła być prawidłowa, jednak druga sytuacja nie zasługiwała na żółtą kartkę dla Torresa, który w rezultacie wyleciał z boiska. Dziś wiedzieliśmy różne rodzaje nurkowania, ale uważam, że Torres w tej sytuacji miał prawo upaść na murawę - mówi Gary Neville.

Przecież miał przy sobie agresywnego Evansa który wchodził mu w nogi. Myślę, że ten cały bałagan spowodowany jest tym, że wszyscy mówią o nurkowaniu. Być może Fernando mógł utrzymać się na nogach, ale to na pewno nie zasługiwało na żółtko.

Dwie złe decyzje na pewno nie są dobre dla danej drużyny. Co do spalonego - są takie sytuacje, które łatwo wyłapać i takie, których na boisku nie widać. Myślę, że gol Hernandeza należał do tej drugiej grupy, ale błąd popełnił tu sędzia liniowy. Być może było tam zbyt wiele piłkarzy, aby dobrze dojrzeć tę sytuację, więc mogę zrozumieć liniowego, ale źle, że uznał gol ze spalonego
- dodaje Neville.

Evans: Czerwień Torresa? Prawidłowa!


Jonny Evans poparł arbitra dzisiejszego spotkania, Marka Clattenburga w decyzji wyrzucenia Fernando Torresa przy okazji jego rzekomego kontrowersyjnego nurkowania. Powtórki pokazywały, iż to napastnik Chelsea był faulowany przez graczy United.

Sam Evans był bezpośrednio zaangażowany w próbę odebrania piłki szarżującemu Torresowi. Pytany, czy między nimi doszło do kontaktu odpowiedział:

W tym czasie nie czułem, żebyśmy się dotykali, ale widziałem sytuację ponownie i można uznać, że był tam delikatny kontakt. Nie sądzę, aby na tyle duży aby nie móc utrzymać się na nogach. On chyba zrozumiał że nie utrzyma piłki. Myślę, że sędzia podjął właściwa decyzję karząc go żółtym i czerwonym kartonikiem - wypalił gracz Manchesteru United.

Myślę, że to był najtrudniejszy mecz jaki graliśmy w tym sezonie, szczególnie ciężkim okresem była końcówka pierwszej połowy. Chelsea wywierała na nas presję, trudno było ich powstrzymać. Można powiedzieć, że mieliśmy szczęście schodząc na przerwę z wynikiem 2:1.

W takich meczach jak ten możesz pokazać swój charakter. To był trudny mecz, wiedzieliśmy, że zagramy pod presją, ale ostatecznie udało nam się wygrać
- kończy piłkarz Czerwonych Diabłów.

Ferguson: Torres jest sam sobie winien!


Sir Alex Ferguson nie ukrywał, że w meczu z Chelsea na Stamford Bridge piłkarzom Manchesteru United dopisało szczęście. Szkot nie współczuł jednak Fernando Torresowi, kiedy ten opuszczał boisko w kontrowersyjnych okolicznościach.

Nie wygraliśmy tutaj ligowego spotkania od dziesięciu lat. Powiedziałem już przed meczem, że przez te lata mieliśmy kilka szokujących decyzji sędziego. Stamford Bridge to bardzo niewygodny teren. Niezwykle trudno jest przyjechać tutaj i mieć wszystkie decyzje korzystne dla swojej drużyny - stwierdził po meczu Alex Ferguson.

Dziś dużą rolę odegrała publiczność. Kibice byli wspaniali, dopingowali swoje drużyny. W ostatnich dziesięciu minutach pierwszej partii zostaliśmy zamknięci na własnej połowie, później się pozbieraliśmy i wróciliśmy do gry.

Mówią, że zwycięski gol mógł paść ze spalonego, a więc dopisało nam szczęście. Mecz zaczęliśmy jednak bardzo dobrze. Byliśmy fantastyczni, ale dziesięć minut przed przerwą zboczyliśmy z drogi. Szczerze mówiąc nie mogłem się doczekać przerwy. Później Chelsea zdobyła drugą bramkę i od tego momentu musieliśmy zacząć dobrą grę, co sądzę, że nam się udało
- dodaje trener United.

Punkt zwrotny w meczu? Wyrzucenie ich prawego obrońcy. Od tego momentu wiedziałem, że możemy wygrać. Wprowadziłem Chicharito na boisko, a on zdobył zwycięską bramkę.
Co powie Ferguson na temat drugiej czerwonej kartki w meczu, jaką zobaczył Fernando Torres?

Czy Fernando Torres chciał wymusić rzut wolny, kiedy mógł biec dalej? Sądzę, że upadł. Myślę, że Jonny Evans mógł go lekko zahaczyć, ale Torres mógł biec dalej lub upaść na boisko. Jeśli kontynuowałby akcję, mógł zdobyć bramkę. Nie rozumiem tego zachowania u napastników. Nigdy nie przegapiłbym takiej szansy. W takiej sytuacji starałbym się ją wykorzystać, a nie upadać na boisko. Torres upadł, a miał już żółtą kartkę, więc to jego wina.

Chelsea należy się szacunek, bo nigdy się nie poddaje. Widzieliśmy Davida Luiza szalenie biegającego po boisku i jego chęć powrotu do gry. Zaryzykowali i choć im się nie powiodło, to pokazali olbrzymią chęć wygrania tego spotkania. Za to należą się im wyrazy uznania
– dodał Ferguson.

De Gea ostrzega: Pilnować Matę i Torresa.



Przed dzisiejszym starciem Manchesteru United z Chelsea, David de Gea zaapelował do swoich kolegów o szczególne pokrycie dwóch jego rodaków: Juana Maty i Fernando Torresa.

Goalkeeper 'Czerwonych Diabłów' wraca na Stamford Bridge, gdzie w poprzednim sezonie zanotował bardzo dobry występ. Jego ozdobą było fantastyczne zatrzymanie uderzenia z rzutu wolnego, który wykonywał Juan Mata.

Pamiętam, że był to trudny mecz, ale udało nam się doprowadzić do remisu ze stanu 0:3, po dobrej grze w drugiej połowie. Zapamiętałem tamtą interwencję, bo dzięki niej nabrałem sporo pewności siebie. Była to również bardzo ważna obrona dla całej drużyny – przyznaje De Gea.

Bramkarz Czerwonych Diabłów przypomina swoim kolegom na konieczność upilnowania znajdującego się aktualnie w znakomitej dyspozycji Juana Maty.

Mata jest zawodnikiem o wspaniałych umiejętnościach, a gra Chelsea z nim na boisku wygląda zupełnie inaczej. Musimy mieć też na uwadze Fernando Torresa – dodaje Hiszpan.

Rooney: Torres głównym zagrożeniem.



Wayne Rooney twierdzi, że to Fernando Torres będzie największym zagrożeniem dla Manchesteru United w dzisiejszym starciu z Chelsea. Angielski napastnik mocno pochwalił Hiszpana za pracę jaką wykonuje on dla swojego zespołu.

Chelsea ma nowych, fantastycznych zawodników, którzy dodali tej drużynie prędkości. Ważne jest, aby upewnić się, że nie stracimy bramki, a dopiero potem możemy myśleć o zdobyciu gola. Musimy się upewnić, że mamy moc, która pozwoli pokonać 'The Blues' - rozpoczyna Anglik.

Oczywiście, Torres wciąż jest dużym zagrożeniem z ich strony. Sądzę, że on zasługuje na miejsce w wyjściowej jedenastce, ponieważ bardzo ciężko pracuje dla całego zespołu. Gole czasem przyjdą, a czasem nie. Jednak on zawsze się stara - mówi Rooney.

Snajper 'Czerwonych Diabłów' wierzy, że jego drużyna może pokonać Chelsea na Stamford Bridge pod warunkiem, że nie stracą wielu goli, które ustawią mecz. Rooney wrócił również do ostatniego spotkania w Lidze Mistrzów z Bragą, gdzie ekipa Sir Alexa Fergusona straciła na początku meczu dwa gole. Mimo to United wygrali 3:2.

Nie możemy pozwolić sobie na taki stan rzeczy tym razem. Na szczęście zdołaliśmy wrócić do gry i wygraliśmy w tym meczu. Jednak dziś nie można sobie pozwolić na stratę jednej, czy dwóch goli w spotkaniu z Chelsea na Stamford Bridge - kończy gracz Manchesteru United.

sobota, 27 października 2012

RdM: Torres nie stracił swojego instynktu.


Po dobrym początku sezonu w wykonaniu Fernando Torresa, jego forma znów staje się przedmiotem dyskusji. Choć Hiszpan ma kłopoty ze zdobywaniem bramek, to jednak wciąż może liczyć na przychylność Roberto Di Matteo.

Co prawda gra napastnika jest o niebo lepsza od tego, co pokazywał w pierwszych 18 miesiącach na Stamford Bridge, jednak mimo to oczekujemy po nim więcej. Jak do tej pory Hiszpan zdobył sześć bramek, ale również zniweczył sporo 'setek'.

Absolutnie nie mam powodów do zmartwień jeśli chodzi o Fernando. On zawsze ciężko pracuje w ofensywie dla całego zespołu, więc czy strzela czy też nie zawsze pomaga - rozpoczyna Roberto Di Matteo.

Nie możemy polegać tylko na jednym zawodniku, musimy dzielić odpowiedzialność. Czasem Fernando ma więcej szans na strzały, czasem mniej. Zdobył już swoje bramki, ale tez nie możemy oczekiwać po nim tego, że zabije każdy mecz w którym wystąpi.

Torres miał trudny ubiegły sezon, ale myślę, że ten będzie dla niego inny. Rozpoczął go bardzo udanie, gra dobrze i wygląda dobrze, więc wolę skupiać energię na tym co tu i teraz oraz na przyszłości. Myślę, że w tym sezonie pokazuje naprawdę dobre oznaki powrotu do formy. Strzelił gola w meczu o Tarczę Wspólnoty, strzelił cztery gole w lidze, zdobył również bramkę w pucharach i wciąż będzie strzelał
- podkreśla Di Matteo.

Największy kłopot Fernando to chyba obecnie sytuacje jeden na jeden, których nie umie wykorzystać.

Napastnicy działają instynktownie, trudno pojąć co dzieje się w ich myślach w takim momencie. Nigdy nie byłem napastnikiem, nie wiem więc, co siedzi im w głowach. To po prostu kwestia instynktu, ale Fernando go nie zatracił.

Myślę, że musimy iść do przodu a w temacie Torresa zbyt wiele mówi się o przeszłości. Tak, miał trudny sezon, jednak ja o tym nie myślę. Nadszedł czas, aby spojrzeć w przyszłość. Mówmy o teraźniejszości i przyszłości
- apeluje na koniec trener Chelsea.

piątek, 19 października 2012

Laudrup: Bierzcie przykład z Torresa.


Szkoleniowiec Swansea Michael Laudrup postawił swoim niezadowolonym z braku gry piłkarzom za wzór Fernando Torresa. Trener nawiązał do ostatniej wypowiedzi Hiszpana, który zwierzył się ze swojej metamorfozy ze sfrustrowanego brakiem gry zawodnika do gracza, który pracuje dla całego zespołu.

Swansea nie wygląda na zadowoloną drużynę pod ręką Laudrupa, który zastąpił Brendana Rodgersa. Osiągi zespołu też nie są najlepsze, bowiem Łabędzie nie potrafią wygrać od czterech spotkań.

Torres opowiadał o swojej młodości, kiedy w zespole miał piłkarzy jakich bardziej obchodziła własna gra a nie wynik zespołu. Mówił, że sam nigdy nie chciał być taki, a jednak pewnego dnia zamienił się w takiego piłkarza. Stało się to chyba w Chelsea, jednak wówczas powiedział, że chce czuć się częścią zespołu - przytacza wypowiedź Torresa Laudrup.

Dla mnie to jest bardzo ważne. Żaden piłkarz który nie gra nie jest zadowolony. Nie czujesz się szczęśliwy, kiedy nie ma cię w pierwszej jedenastce, a tym bardziej, kiedy nie mieścisz się nawet w osiemnastce. To coś co jednak musisz zaakceptować w futbolu. Przede wszystkim ważna jest drużyna - jeśli nie jesteśmy jednością, nic nie będzie działać - ostrzegł trener.

środa, 17 października 2012

Torres: Nie dbałem o to, czy Chelsea wygrywa.



Fernando Torres w wywiadzie dla 'El Pais' przyznał, że w pewnym momencie ubiegłego sezonu zorientował się, że nie zależy mu na wynikach swojej drużyny. Kupiony przez Chelsea za 50 mln funtów Hiszpan nie mógł liczyć na grę w pierwszym składzie, w którym pierwsze skrzypce grał Didier Drogba.
W połowie ubiegłego sezonu zdystansowałem się od wartości, w których dorastałem. W przeszłości miałem wielu kolegów, których nie obchodziło czy drużyna wygrywa, czy przegrywa, o ile sami nie pojawiali się na boisku. Nigdy nie chciałem być taki jak oni, ale w pewnym dniu zdałem sobie sprawę, że właśnie taki się stałem - wyznał Torres.
Nie byłem częścią zespołu. Nie byłem zadowolony, ponieważ przestałem chcieć być taki, jaki zawsze chciałem być. W szatni nigdy nie możesz stracić poczucia wspólnoty. Ostatecznie jednak nauczyłem się patrzeć na siebie i uświadomiłem sobie, że jedyną osobą, która może coś zmienić jestem ja sam - ciągnie Fernando.

Jedyną osobą, która może ci powiedzieć: 'robisz błąd, zmień coś' jesteś ty. Stałem się bardziej dojrzały, poznałem się lepiej, jestem świadomy, ile zależy ode mnie samego. Stałem się bardziej samokrytyczny, rozumiem lepiej wszystkich dookoła, akceptuję zastaną sytuację.

Nauczyłem się, że jeśli zespół wygrywa, to nie ma znaczenia, czy wziąłem udział w meczu. Zaakceptowałem swoją rolę. Stałem się innym piłkarzem, piłkarzem który poświęca się dla zespołu. Teraz mogę robić na boisku rzeczy, jakich nie robiłem wcześniej. Kiedy zawieszę buty na kołku, nikt nie będzie mógł mi powiedzieć, że byłem złym kolegą, ignorantem czy samolubem
 - kończy Torers.

wtorek, 16 października 2012

Fernando o różnicach między Liverpoolem a Chelsea.



Hiszpański napastnik Fernando Torres opowiedział o tym, jak bardzo musiał zmienić swoją grę po transferze z Liverpoolu aby dostosować się do stylu Chelsea.

28-latek przeniósł się na Stamford Bridge za kosmiczną sumę 50 mln funtów, jednak pierwsze 18 miesięcy jego gry w Chelsea mogło rozczarować - seryjny snajper zdobył w tym okresie tylko 12 goli. Wygląda na to, że jego skuteczność obecnie jest lepsza, bowiem w obecnych rozgrywkach ma już na koncie sześć bramek.

Czasem myślałem: Idę na boisko, aby zdobyć sobie na nim miejsce, po czym przez 70 minut nie miałem kontaktu z piłką. Grałem na swojej nominalnej pozycji i nie mogłem wejść w mecz. To było tak różne od tego, jak grałem pod ręką Beniteza i oczywiście nie mogło mi się podobać - zwierza się Torres.

Kiedy zmieniliśmy szkoleniowca, sprawy okazały się łatwiejsze. W pewnym sensie ta cała sytuacja okazała się dla mnie korzystna - nauczyłem się wiele i stałem się lepszym zawodnikiem. Opanowałem te aspekty gry, których nie zauważałem wcześniej - dodaje napastnik.

Możesz być zawodnikiem, jakim chciałby widzieć cię trener, ale nie możesz być taki, jaki sam chcesz zostać. Wiele rozmawiałem na ten temat z asystentem Stevem Holandem, mocno pracowaliśmy nad moją pozycja na boisku. W końcu to poszczególni piłkarze wyrażają styl swojego zespołu - kończy filozoficznie Fernando.

Zaskakujące wyznanie Torresa.

Fernando Torres w wywiadzie dla "El Pais" przyznał, że w pewnym momencie ubiegłego sezonu zorientował się, że "nie zależy mu na wynikach drużyny". Hiszpan, kupiony przez Chelsea za 50 mln euro z Liverpoolu, nie mógł liczyć na grę w pierwszym składzie, bo przegrywał rywalizację z Didierem Drogbą. 

 

- Wiele rzeczy zrobiłem źle. W poprzednim sezonie był moment, w którym straciłem wartości, które przyswoiłem sobie w wieku dziecięcym - tłumaczył Torres. 

- W przeszłości miałem wielu kolegów, których nie obchodziło czy drużyna wygrywa, czy przegrywa, o ile sami nie pojawiali się na boisku. Nie chciałem być jak oni, ale w pewnej chwili zdałem sobie sprawę, że mi też nie zależało - dodał napastnik.

 W sezonie 2011/2012 Torres strzelił dla Chelsea w Premier League ledwie 6 goli, a od pierwszej minuty wybiegł na boisko 20 razy.
- Zdałem sobie sprawę, że nie byłem szczęśliwy, będąc kimś, kim nie chciałem być. Poświęciłem się więc dla drużyny, to było jedyne wyjście - przyznał Torres.

Dla 28-letniego napastnika zastrzykiem pozytywnej energii okazała się zmiana na stanowisku menedżera.

- Przyjście Roberto Di Matteo sprawiło, że stałem się lepszym piłkarzem. Teraz jestem w stanie kontrolować rzeczy, których w przeszłości mi się nie udawało - potwierdził "El Nino".

Torres: Postawa Paulo jest dla mnie inspiracją.



W końcu prezentujący dobrą formę Fernando Torres w rozmowie z hiszpańskim dziennikiem El Pais zdradza, kto pomógł mu w zaaklimatyzowaniu się w Chelsea.

Okazuje, że był to nie kto inny tylko weteran wśród naszych obrońców Paulo Ferreira.
Hiszpański napastnik od momentu przybycia na Stamford Bridge był krytykowany za swój brak formy i nieudolność w polu karnym przeciwnika tak bardzo, że stał się pośmiewiskiem przez fanów futbolu na całym świecie, a niektórzy nawet podejrzewali, że transfer tego zawodnika to sabotaż zespołu z Merseyside by osłabić Chelsea. To oczywiście żart, jak jeden z wielu wymyślonych na temat Torresa.
Jednak od początku tego sezonu nasz napastnik błyszczy formą i strzelił już 6 goli w 12 meczach, co wskazuje na to, że już za niedługo ponownie będzie maszynką do strzelania bramek.
Co jednak sprawiło, że Fernando Torres pokonał swoją niemoc i co do tego wszystkiego ma zawodnik ustawicznie pomijany w pierwszej jedenastce?

„To wielka zasługa Paulo Ferreiry. Wygrał on Ligę Mistrzów, tytuły w Portugali i Anglii, mimo, że ledwo zagrał kilka minut. Jest niesamowity!” – opowiada Torres hiszpańskiemu dziennikowi 

„Możesz albo się w końcu zaadaptować albo zaakceptować swoją rolę w drużynie, tego nauczył mnie Paulo dodając, że teraz jest ten czas żeby wybrać, którąś z tych możliwości”.

Na końcu wywiadu dodaje, że jego ciężka praca na treningach oraz optymizm, który bije od niego nawet, jeśli przesiaduje na ławce rezerwowych jest dla niego dodatkową motywacją by dać z siebie jeszcze więcej.

Torres: Teraz jestem lepszy.



Fernando Torres zadeklarował, że czuje się znacznie lepszym piłkarzem niż pięć lat temu, gdy opuszczał Atletico i przenosił się do Liverpoolu. Napastnik Chelsea wystąpi dziś na swoim dawnym stadionie, Vicente Calderon, wraz z reprezentacją Hiszpanii. 

- Nie mogę już doczekać się tego meczu i z radością zagram znów na tym obiekcie. Jestem przekonany, że wszyscy fani będą nas wspierać i usłyszymy ich doping - powiedział Torres na paręnaście godzin przed konfrontacją z Francuzami.

- Przez ostatnie pięć lat wydarzyło się bardzo dużo, ale myślę, że zarówno ja, jak i Atletico poczyniliśmy od czasu naszego rozstania spore postępy. Czuję się lepszym piłkarzem niż wtedy, gdy grałem w La Liga - dodał. 

piątek, 12 października 2012

Torres wierzy w Matę.




Fernando Torres wierzy, że Juan Mata w krótkim czasie znów przywdzieje koszulkę reprezentacji Hiszpanii i będzie odgrywał w niej znaczącą rolę. - To kwestia czasu, kiedy wróci - uważa napastnik.

24-latek nie został powołany przez Vicente del Bosque na spotkania eliminacji mistrzostw świata z Białorusią i Francją. Wywołało to fale komentarzy w hiszpańskiej prasie, bowiem Mata imponował formą i był bez wątpienia najlepszych piłkarzem Chelsea w ostatnich tygodniach.

- Jest mu przykro, że go tu nie ma, ale patrząc na poziom, jaki prezentuje, nie powinien się martwić. To kwestia czasu, kiedy wróci do reprezentacji. Jestem pewny, że będzie on dla tej drużyny bardzo ważny - uważa Torres.

czwartek, 11 października 2012

Torres: Mata jest zawiedziony brakiem powołania.



Napastnik Chelsea Fernando Torres nie próbuje ukryć zaskoczenia brakiem powołania do  reprezentacji Hiszpanii brylującego na Stamford Bridge Juana Maty. Nasz snajper przyznaje jednocześnie, że Del Bosque ma do wyboru wielu świetnych graczy do swojego zespołu w linii pomocy.

Mata jest przybity tym, że mimo swojej świetnej gry nie wszedł do narodowego zespołu. Nie chcę zbyt wiele na ten temat mówić, ponieważ nie jestem tu obiektywny - mówi Fernando Torres.

Nasz zespół ma wielu wszechstronnych piłkarzy, co jest bardzo przydatną rzeczą. Nasz selekcjoner powołał 23 zawodników, w których wierzy, a jak wiadomo w Hiszpanii jest więcej takich, którzy zasługują na tę grę. Reprezentacja nie może sięgać wciąż po te same nazwiska, są piłkarze którzy wchodzą do zespołu i którzy z niego odchodzą. To nasza wielkość - mieć 23 graczy gotowych do boju - ciągnie napastnik.

Hiszpania zagra mecze z Białorusią i Francją i jak podkreśla gracz Chelsea, jego koledzy są skupieni przede wszystkim na pierwszym rywalu.

Dziś ważny jest mecz z Białorusią a nie z Francją. Będziemy jeszcze mieli czas aby pomyśleć o drugim rywalu. Jeśli wyjdę na Vicente Calderon przeciwko Francji, zrobię to po raz pierwszy od 2007 roku - jeśli Bóg zechce będzie to dla mnie ważny i wyjątkowy dzień.

Fernando Torres mistrzem ciętej riposty.


 Fernando Torres jest bardzo inteligentnym zawodnikiem, potwierdział to niejednokrotnie w udzielanych wywiadach odpowiadając na nawet najtrudniejsze pytania.
Tym razem jeden z dziennikarzy zapytał go o Oscara. Powiedział on, że eksperci w Anglii są przekonani, iż Brazylijczyk nie może przebywać na boisku równocześnie z Juanem Matą i Edenem Hazardem.
Hiszpański snajper odpowiedział jednym bardzo krótkim zdaniem, powiedział on po prostu:  Wychodzi na to, że nie są ekspertami.
Oscar przybył do Chelsea latem tego roku, zaliczył on piorunujący debiut w Lidze Mistrzów, gdzie strzelił dwie bramki wielkiemu Juventusowi.

wtorek, 2 października 2012

Torres: Musimy wygrać.



Fernando Torres wierzy, że jego drużyna potrzebuje zwycięstwa w dzisiejszym meczu Ligi Mistrzów z FC Nordsjealland. Wygrana pozwoliłaby podopiecznym Di Matteo na wejście na dobre tory w Champions League.

'The Blues' zagrają dziś na stadionie duńskiego rywala. Klub Romana Abramowicz mierzył się już duńską drużyną dwa lata temu. Wtedy na drodze do triumfu w Lidze Mistrzów 'Niebieskim' stanęli gracze FC Kopenhagi. Ostatecznie w dwumeczu wygrała Chelsea.

Mamy już pewne doświadczenie z meczów przeciwko FC Kopenhadze dwa lata temu. Mimo, że to my osiągnęliśmy lepszy rezultat, to rywal zaprezentował się wtedy z bardzo dobrej strony - powiedział Hiszpan.

Wiemy, że tego rodzaju drużyny lubią sprawić niespodzianki, a Liga Mistrzów jest szansą do pokazania się i zabłyśnięcia. Oni mogą również świetnie utrzymywać się przy piłce.
Gra na wyjeździe z tego typu zespołami nigdy nie należy do najłatwiejszych. Z pewnością musimy wygrać ten mecz. Potem czekają nas dwa starcia z Szachtarem, a ta drużyna jest naprawdę niebezpieczna - uważa Fernando Torres.

Nie wiemy zbyt wiele o dzisiejszym rywalu, ale to będzie trudny mecz. Genk udowodniło w zeszłym sezonie, że takie drużyny potrafią grać w piłkę. Ta drużyna zasłużyła na swój udział w Lidze Mistrzów. Tutaj nie ma słabych zespołów, a udowodnił to zeszły sezon.
Jesteśmy szczęśliwy, że z pierwszego meczu wyciągnęliśmy jeden punkt, ale teraz musimy wygrać najbliższy mecz. Mając cztery punkty jesteś w lepszej sytuacji niż masz jedno lub dwa oczka. Musimy być ostrożni, ponieważ pierwsze trzy mecze są bardzo ważne - kończy 28-letni napastnik.

Dzisiaj mecz Liga Mistrzów!

Dzisiaj spotkaniu Champions League, duński FC Nordsjælland podejmie na własnym stadionie drużynę Chelsea Londyn. 


 
 
 
FC Nordsjælland – Chelsea Londyn, wtorek, godz. 20:45